Bohaterka ta jest bardzo mądrą i wyrozumiałą kobietą chce nawet pomóc kochance męża, która usunęła ciążę. Jednakże porzucona przez Zenona Justyna popada w szaleństwo i decyduje się zniszczyć swojego kochanka. Przykładów miłości nieszczęśliwych, niespełnionych, zaborczych, destrukcyjnych jest w literaturze bardzo dużo.
Jak długo powinno trwać małżeństwo? Biblia mówi: „Albowiem zamężna kobieta za życia męża jest z nim związana prawem; ale gdy mąż umrze, wolna jest od związku prawnego z mężem”. Rz 7,2 (BW). Fakt, że współmałżonek jest osobą niewierzącą, nie jest wystarczającym powodem do niszczenia związku.
Śmiech jest dla życia jak studnia na pustyni. Wziął poważnie słowa bez znaczenia i stał się bardzo nieszczęśliwy. Zamiast tępić zło, lepiej szerzyć dobro. Zarozumialcy słyszą tylko to, co chcą usłyszeć. Zawsze się wydaje, że w innym miejscu będzie lepiej. Znacznie trudniej jest sądzić siebie niż bliźniego.
owszem mozna ale to zycie jest wtedy takie bezsensowne nie ma dla kogo zyć z kim i wogóle nie ma z kim dzielić radości i smutków ja osobiście nie chciałbym być nigdy sama i niekomu tego także nie rzycze . Odpowiedz na ten komentarz
„O miłości wiemy niewiele. Z miłością jest jak z gruszką. Gruszka jest słodka i ma kształt. Spróbujcie zdefiniować kształt gruszki.” – Andrzej Sapkowski „Jest znacznie łatwiej burzyć niż budować, szkodzić niż pomagać, nienawidzić niż kochać.” – Alfred Aleksander Konar „Miłość mierzy się ilością cierpień.”
Zwiazek jak uklad biznesowy. Mili dla siebie, wspolne wyjscia do rodziny i znajomych. Dziecko roczne. Zamieszkanie i zycie razem w polowie ciazy. Presja kobiety, rodziny, poczucie obowiązku. Wczwsniej roczna znajomosc, bez fajerwerków. Czy ma.sens zwiazek bez milosci, oparty na dobru dziecka?
. Złamane serceŻycie bez miłości jest jak akwarium bez wody.
czwartek, 21 lipca 2022 (09:54) Filmowy Kapitan Ameryka w najnowszym wywiadzie opowiedział o planach na najbliższą przyszłość. Jak się okazuje, Evans, który ostatnie lata poświęcił na rozwijanie kariery aktorskiej, uznał, że nadszedł czas, by się ustatkować. 41-letni gwiazdor jest obecnie skoncentrowany przede wszystkim na poszukiwaniach życiowej partnerki. „Chodzi o znalezienie kogoś, z kim chciałbym spędzić życie” – wyjawił. Gwiazdor „Avengersów” nie może ostatnio narzekać na brak zawodowych wyzwań. Filmowy Kapitan Ameryka w ciągu ostatnich lat wystąpił w wielu wysokobudżetowych produkcjach, takich jak „Na noże”, „Free Guy” czy „Nie patrz w górę”, uchodząc za jednego z najbardziej rozchwytywanych aktorów Fabryki Snów. Już wkrótce premierę będzie miał nowy film z jego udziałem. W thrillerze „Gray Man” Evans wystąpił u boku Ryana Goslinga, Billy’ego Boba Thorntona i Any de Armas. Choć na płaszczyźnie zawodowej gwiazdor radzi sobie doskonale, w życiu prywatnym wciąż nie zaznał pełni szczęścia. Na przestrzeni lat związany był on z Jessicą Biel, Ashley Greene, Lily Allen i Sandrą Bullock. Każdy jego związek kończył się jednak fiaskiem. Do niedawna utrzymywał, że samotność wcale mu nie doskwiera. „Nie lubię się angażować. Całe życie byłem bardzo niezależnym facetem. Przeraża mnie wizja bycia zawłaszczonym przez druga osobę” – przyznał w rozmowie z „The Hollywood Reporter”. Evans najwyraźniej jednak zmienił zdanie. W wywiadzie udzielonym portalowi „Shondaland” 41-letni aktor ujawnił, że pragnie wreszcie się ustatkować, a poszukiwania drugiej połówki traktuje wręcz priorytetowo. „Jestem teraz w stu procentach skoncentrowany na znalezieniu partnerki, z którą mógłbym zamieszkać. Chodzi o znalezienie kogoś, z kim chciałbym spędzić życie” – zaznaczył gwiazdor. I podkreślił, że choć czerpie ogromną satysfakcję z wykonywanej profesji, ma świadomość, że zaniedbał przez nią życie prywatne. „Kocham swoją pracę, bo jest absolutnie wspaniała, ale wiem, jaki ma ona wpływ na moje związki. To zawód, który rodzi mnóstwo wątpliwości, obaw, wymusza poświęcenie się mu bez reszty. Bardzo trudno jest wówczas być z kimś i włożyć w relację całego siebie” – wyznał Evans. (PAP Life)
Dzieciństwo to okres, w którym bardzo często decydują się sprawy tak ważne, jak kształt naszych relacji z bliskimi w dorosłym życiu. Szczęśliwy start, dorastanie w poczuciu akceptacji i miłości jest najlepszym co możemy dostać od rodzinnego otoczenia. Niekochane dzieci wyrastają często na niepotrafiących kochać (również siebie) dorosłych. To „nieumiejętne kochanie” unieszczęśliwia i sprawia, że bardzo trudno im ułożyć sobie życie. Niekochane dziecko to: Dorosły, który nie potrafi poradzić sobie z poczuciem wstydu Wychowywał się w przekonaniu, że coś musi być z nim „nie tak”: nie zasłużył przecież nawet na miłość rodziców. Mama i tata to (niezależnie od tego jacy są) w dziecięcym świecie fundament, ostoja, bezpieczny port. Niekochane dziecko rośnie w przekonaniu, że to, co od nich dostaje, powinno mu wystarczać. Nie rozumie jeszcze skąd bierze się ciągle poczucie osamotnienia. Dorosły wie już jak powinny wyglądać prawidłowe relacje w rodzinie i odczuwa wstyd, z tego powodu, że doświadczył czegoś zupełnie innego, czegoś, co prawdopodobnie sam piętnuje. Żyje w poczuciu tęsknoty za czymś, co się nie wydarzyło: za bezpieczeństwem wypływającym z przekonania, że jest się kochanym. Ale w głębi duszy i tak uważa, że nie zasługuje na miłość. Dorosły, który nie potrafi zaufać Ludzie, którzy mają dobre relacje z rodzicami wierzą w miłość i rozumieją, że nad związkiem z bliską osobą trzeba stale pracować, trzeba się starać. Dorośli niekochani w dzieciństwie nie potrafią się odnaleźć w sytuacji, w której ktoś obdarza ich bezwarunkową miłością. W najszczerszym uczuciu doszukują się fałszu, podejrzewają kłamstwa, zdrady i oszustwa. Dorosły wymagający od siebie zbyt wiele Jeśli otrzymałeś w dzieciństwie wsparcie, jeśli mówiono ci, że dzięki swojej pracy i talentowi jesteś w stanie spełniać swoje marzenia, jeśli uczono cię, że każda porażka to błogosławieństwo, dzięki któremu dowiadujesz się czegoś o sobie i zdobywasz doświadczenie – jako dorosły będziesz potrafił ocenić ryzyko i sens podejmowanych przedsięwzięć. Ci z nas, którzy jako dzieci ciągle słyszeli tylko, że „nie dadzą rady”, „są głupi, niezdolni, leniwi” i „do niczego się nie nadają” mają wobec siebie często bardzo wysokie, wręcz nierealne oczekiwania. Są wymagający do bólu: wymagają, choć wiedzą, że czemuś prawdopodobnie nie podołają. Podejmują jednak wyzwanie z dwóch powodów: po to by choć na chwilę udowodnić sobie (a także, nieświadomie, rodzicom), że jednak są coś warci; oraz po to, żeby udowodnić sobie (w razie porażki), że rzeczywiście są do niczego. W tym ostatnim wypadku, łatwiej im wytłumaczyć sobie fakt, że nie otrzymali od rodziny miłości i akceptacji. Dorosły, który ma problem z tolerancją Problem ten może się objawiać w różny sposób: od wycofaniem i niechęcią w stosunku do nowych znajomości, albo nawet tak skrajnymi postawami jak homofobia czy ksenofobia. Wynika z głęboko zakorzenionych kompleksów i nienawiści do samego siebie. Niekochany dorosły bardzo długo przekonuje się do nowych przyjaciół czy sąsiadów, lub odwrotnie – (pozornie) wita ich z przesadną życzliwością, a niechęć dusi w środku, czując, że jest to niewłaściwe. Dorosły zbyt impulsywny lub zbyt wycofany A przede wszystkim niepewny czy zachowuje się tak, jak powinien. Niekochany w dzieciństwie dorosły emocjonalnie przypomina rozbitą na maleńkie kawałki filiżankę z porcelany. Stale próbuje zdobyć czyjąś akceptację, miota się więc działając raz spontanicznie i bardzo impulsywnie, raz chowając się do swojej żółwiej skorupki. Ktoś, kto wychował się w emocjonalnej chłodni i nie doświadczył miłości rodziców, nie został wyposażony w fundament, potrzebny do stworzenia dobrych, naturalnych relacji z innymi ludźmi. Ma problem z odróżnieniem co jest w takich relacjach „normalne”, a co poza normę wykracza. Prowadzi zazwyczaj chaotyczne, niepoukładane życie, często także ucieka w świat fantazji. Miłość jest najlepszą inwestycją jaka możesz podarować swojemu dziecku.
„Życie bez miłości jest jak czarodziejska latarnia bez światła” te słowa Goethego pokazują prawdę o człowieku, o każdym z nas – któż chciałby żyć w ciemności? Miłość jest poszukiwana wszędzie i przez wszystkich. To ona czyni nas szczęśliwymi, pozwala brnąć przez trudy życia a jej brak sprawia, że życie najciekawsze nawet czy najbardziej luksusowe wydaje się człowiekowi puste. Czy jednak można ją znaleźć? A znalezioną przytrzymać mocno przy sobie? Jeśli prawdą jest, że miłość jest największą tajemnicą świata, że podlegamy wszyscy jej sile i nic nie możemy zrobić, to chyba nie ma takiego sposobu. Mówią, że pojawia się sama, zwykle dopiero wówczas, gdy przestajemy jej szukać, mówią też, że sama niezapowiedzianie znika i nikt nic nie może na to poradzić. Że jest jak obłęd, silna i nieokiełznana, wszechogarniająca. Wprowadza chaos i zamieszanie, odbiera rozum, gubimy się w niej. Nieprzypadkowo Święty Walenty jest jednocześnie patronem zakochanych i… szalonych. Jeśli miłość wraz z całą swoją niewyjaśnioną tajemnicą jest zupełnie irracjonalną i jednocześnie potężną siłą, rzeczywiście nie możemy nic zrobić. Musimy czekać na jej nadejście, cieszyć się jej każdą chwilą, a kiedy odejdzie cierpieć. Stąd chyba rada: „sekret szczęścia, a przynajmniej spokoju, leży w tym, żeby wyeliminować romantyczną miłość z życia, bo to ona sprawia, że człowiek cierpi. Tak żyje się spokojniej i lepiej się bawi, zapewniam cię” – jakiej udziela Mario Vargas Llosa. Tylko, że wtedy decydujemy się właśnie na życie bez światła czarodziejskiej latarni… Ale jeśli to nie prawda? Jeśli miłość nie jest aż tak tajemnicza, chaotyczna i niewytłumaczalna? Jeśli żyliśmy w błędzie a czarodziejskie światło latarni cały czas było na wyciągnięcie ręki? Może jednak mogę panować nad miłością swoją wolą, podjąć decyzję kochania i w niej trwać codziennie potwierdzając ją czynami? Mogę zrozumieć miłość. Mogę zdecydować się na miłość. Jeśli tak, to miłość może być wyborem, który raz podjęty wypełni ludzkie istnienie, nada sens kolejnym dniom. Sztuką, która ani łatwa, ani prosta nie jest, ale jest możliwa do opanowania. Porywające uczucia mogą współpracować z rozumem i budować razem, wspólnie coś trwałego i solidnego, coś na czym można oprzeć życie. Miłość wcale nie musi przychodzić nagle i równie nagle przemijać, można nad nią panować. Może nieść ze sobą raczej radość i spełnienie niż chaos i ból. Jest kosztowna, to prawda, pochłania życie. Kiedy kocham, przestaję należeć do siebie, przestaję szukać swojego tylko dobra – jestem gotowa nawet je poświęcić, jeśli na szali, po drugiej stronie, jest dobro kochanej przeze mnie osoby. Czy warto? Cóż, drogocenne rzeczy takie już są – dużo kosztują.
sty 08 2004 "bez milosci" Komentarze: 4 "Obawa bez milosci rodzi stres, Odpowiedzialnosc bez milosci rodzi bezwzglednosc, Sprawiedliwosc bez milosci rodzi surowosc, Madrosc bez milosci rodzi okrucienstwo Uprzejmosc bez milosci rodzi oblude, Porzadek bez milosci rodzi malostkowosc, Godnosc bez milosci rodzi pyche, Posiadanie bez milosci rodzi chciwosc, Wiara bez milosci rodzi fanatyzm, Zycie bez milosci jest bez sensu. Lecz zycie w milosci jest szczesciem i radoscia." p_n 08 stycznia 2004, 21:36 ja nie wiem, co to miłość ;] heeeej ratuj ;[ pomoz mi wkleic jakies fotki na bloga, bo jak to robie to sie pokazuja tylko biale kwadraciki z czerwonymi krzyzykami.. nie ma obrazkow =[ poooomoz ;* słonko.. mała_olsztyn 08 stycznia 2004, 20:15 też o miłości heh... ale fajny bardzo mi sie podoba! MŁODA=D 08 stycznia 2004, 15:18 śliczny wiersz.... ach.... ta miłosc:( 08 stycznia 2004, 14:36 a jednak wiele osób żyje bez miłości i całe szczęście, że nie jest tak źle jak napisałaś. Bo na pewno mądrość nie zawsze przeistacza się w okrucieństwo, a wiara nie zawsze jest fanatyczna. Jednak miłości trzeba szukać wszędzie, bo ona po prostu daje szczęście i spełnienie. Dodaj komentarz
zycie bez milosci jest jak